Definiując szczęście, jako cel, do którego należy dążyć, w gruncie rzeczy utrudniasz, o ile nie uniemożliwiasz sobie jego odczuwanie. Staje się czymś, co ma się przydarzyć kiedyś, w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, może za rok może za dziesięć lat, kiedy... Właśnie, kiedy co?
A co, jeśli oczekując na owo mityczne "kiedyś" przegapisz piękno, radość i niepowtarzalne chwile, które przydarzają ci się po drodze? Które spotykają cię teraz, na co dzień?
Szczęście nie jest stacją, do której przyjeżdżasz, lecz sposobem podróżowania.
Margaret Lee Runbeck
Bardzo podobnie pisał o tym Thich Nhat Hanh, pochodzący z Wietnamu buddyjski mistrz zen, którego słowa cytowałam już na blogu w poście zatytułowanym "Nie ma drogi do szczęścia".
Może więc zamiast oczekiwać na przyjazd do tej wymarzonej docelowej stacji, lepiej zacząć doceniać codzienność? Zmienić sam sposób podróżowania i nauczyć się zauważać może drobne, ale realne i dotykalne radości, które przydarzają się każdego dnia? Zacząć patrzeć uważniej i doceniać urok drobiazgów, z których składa się życie? Jeśli uważasz, że to trudne, zapraszam cię do skorzystania z praktycznego ćwiczenia, które zamieszczałam w jednym z postów poświęconych szczęściu i radości.
|
Cytat kradnę :P Wpis trafny
OdpowiedzUsuńNiech te słowa dobrze służą :)
UsuńSpodobał mi się cytat na temat tego, że piękno nie jest stacją, lecz sposobem podróżowania. :-)
OdpowiedzUsuńWarto w ten sposób patrzeć również na szczęście, radość, związki... :)
UsuńMiły tekst na początek jesiennego tygodnia! :)
OdpowiedzUsuńTakie u nas są w każdy poniedziałek :)
UsuńBardzo fajny, budujący wpis. Oby takich więcej :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem do pobuszowania po blogu, jest ich więcej :)
Usuń