Ktoś mógłby zapytać, jak to możliwe, że pacjent/klient zgłaszający się po pomoc do psychologa lub psychoterapeuty, ukrywa swój problem? Po co miałby to robić? Przecież sukces w psychoterapii (rozumiany tutaj jako osiągniecie celu ustalonego przez pacjenta i terapeutę na początku wspólnej pracy - zwykle podczas wstępnej konsultacji psychologicznej lub w trakcie kilku pierwszych sesji) zależy w dużej mierze od współpracy pacjenta z psychologiem, współpracy nazywanej niekiedy relacją terapeutyczną lub przymierzem terapeutycznym.
A jednak takie sytuacje się zdarzają. Niemal każdy psycholog jest w stanie podać przykłady z własnej praktyki psychoterapeutycznej, kiedy w podczas kolejnych sesji staje się coraz bardziej oczywiste, że pracujemy nie nad obszarem, który rzeczywiście wymaga uwagi, tylko nad tematem zastępczym, który ma ukryć główny problem pacjenta.
Określenie "przymierze terapeutyczne" doskonale opisuje podstawową ideę dotyczącą psychoterapii. To proces, w którym pacjent i terapeuta zmierzają do tego samego celu. Współdziałają ze sobą. Jest to warunek niezbędny, aby jakakolwiek psychoterapia miała szanse powodzenia. Dlatego tak istotny jest kontrakt terapeutyczny zawierany na początku psychoterapii. Zwykle po prostu się go omawia, chociaż w niektórych sytuacjach bywa zawierany również w formie pisemnej. Kontrakt terapeutyczny jest umową pomiędzy osobą zgłaszającą się po pomoc a terapeutą, dotyczącą takich kwestii jak obszary i metody pracy, cele, jakie mają być osiągnięte, czas trwania psychoterapii, zasady dotyczące zakończenia współpracy, odwoływania sesji czy płatności za spotkania. Dzięki temu obie strony wiedzą, na czym stoją i na co się decydują.
Czasem jednak okazuje się, że sprawa jest jasna jedynie pozornie. Tak się dzieje właśnie, gdy pacjent ukrywa swój problem. Rzadko jest to z jego strony celowe oszustwo, chociaż i takie sytuacje się zdarzają (zazwyczaj, gdy ktoś zgłasza się na leczenie pod presją rodziny lub pracodawcy i chodzi na spotkania wyłącznie dla "świętego spokoju"). Nie ma szans, żeby taka "psychoterapia" (cudzysłów jest zamierzony) cokolwiek dała. Bo cel pacjenta (jest nim jedynie uspokojenie rodziny: "Przecież chodzę na terapię", utrzymanie status quo czy otrzymanie zaświadczenia - bez dokonania realnych zmian) jest rozbieżny z celem psychoterapeuty (rozwiązanie zadeklarowanego przez pacjenta problemu). To się nie może udać.
Przykładem może być sytuacja, gdy pacjent ukrywa przed psychologiem fakt swojego uzależnienia, jako problem zgłaszając konflikty z rodziną i wysokie wymagania pracodawcy - konsekwentnie nie wspominając, że źródłem tych konfliktów jest jego pojawianie się w domu pod wpływem narkotyków czy alkoholu oraz liczne nieobecności w pracy wynikające z leczenia kaca.
Najczęściej ukrywanie problemu wynika jednak nie z celowej manipulacji, tylko z działania ważnych dla pacjenta (ale nie do końca świadomych) czynników. Powodem mogą być między innymi: lęk przed oceną ze strony terapeuty, chęć utrzymania wizerunku, przekonanie, że problem nie jest istotny, wstyd czy obawa przed odrzuceniem. Czasem w grę wchodzą również silne mechanizmy obronne lub mechanizmy wynikające z choroby (na przykład mechanizm iluzji i zaprzeczeń charakterystyczny dla uzależnienia).
Przykłady:
- uzależniona od alkoholu pacjentka zgłasza się na terapię, chodzi na spotkania grupy, korzysta z indywidualnych sesji terapeutycznych, ale ukrywa fakt regularnego łamania abstynencji alkoholowej.
- pacjent podczas sesji obszernie omawia trudności w relacjach z partnerką, nie ujawniając, że jest wobec niej sprawcą przemocy psychicznej i fizycznej.
- pacjent nie ujawnia, że zaprzestał zażywania leków antydepresyjnych zaleconych przez lekarza psychiatrę, uskarżając się przy tym na silne wahania nastroju.
- pacjent ukrywa przez terapeutą fakt, że był wielokrotnie hospitalizowany w szpitalu psychiatrycznym, ma od lat diagnozę schizofrenii i właśnie powracają objawy choroby.
- pacjent deklaruje zaangażowanie w terapię, nie realizując przy tym zaleceń terapeutycznych i zadań domowych.
- pacjentka nieustannie odwołuje sesje, podając różne ważne powody (uroczystość rodzinna, korki w drodze do gabinetu, pilny wyjazd) nie wspominając, że wróciła do zażywania narkotyków.
Efekt? Taka "terapia" nie ma szans. Bo nie jest terapią. To udawanie terapii.
Ukrywanie problemu nie tylko niweluje skuteczność terapii, ale może też być zwyczajnie niebezpieczne (na przykład jeśli pacjenta z diagnozą psychotyczną poddamy głębokiej psychoterapii, rozbrajając jego mechanizmy obronne, bo nie wiemy, że taką diagnozę ma).
Wcześniej czy później albo fakty wyjdą na jaw albo pacjent sam przerwie terapię stwierdzając, że nic mu nie daje. Bo nic dać nie może, kiedy główny problem pozostaje nieujawniony.
Dobry psycholog Warszawa zaprasza do dyskusji.
dobre
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńŚwietny artykuł!
OdpowiedzUsuń