Kilka dni temu załatwiając różne sprawy na mieście natknęłam się na taki obrazek wywieszony w jednym z okien przy ulicy Puławskiej. Pomyślałam, że mieszka tam ktoś, kto potrafi pielęgnować pogodę ducha nawet w trudnych czasach i postanowiłam się kawałkiem tego optymizmu podzielić z czytelnikami mojego psychologicznego bloga.
Jak wiecie, nie jestem fanką tak zwanego pozytywnego myślenia, ponieważ uważam, że stanowi ono rodzaj zafałszowania rzeczywistości. Jest próbą zaczarowania faktów, prowadzącą do pomijania uczuć i wydarzeń nie pasujących do wizji widzianej przez intensywnie różowe okulary. To fałszywe przekonanie, że wszystko jest cudowne, wspaniałe i super.
A przecież życie jest znacznie bogatsze. W naszym życiu i przeżywaniu jest miejsce na radość, ale i na smutek, na odwagę, ale i na lęk, na złość, ale i na spokój. Redukowanie postrzegania i przeżywania tylko do jednego bieguna zubaża i przeszkadza w pełni uczestniczyć w całej palecie barw, jaką obdarza nas świat.
Jestem natomiast wielką fanką optymizmu, który polega na umiejętności dostrzegania w życiu także tego, co dobre, co wzmacnia i buduje, tego, co może być źródłem nadziei. "Także" nie oznacza, że tylko.
Prawdopodobnie zawdzięczam to mojemu ojcu, który zawsze, kiedy przychodziłam do niego z jakimś zmartwieniem, obawą czy kryzysem, mówił ze swoją niezniszczalną pogodą ducha :
Ela. Wszystko będzie dobrze. Może nie teraz, ale za jakiś czas. Może nie tutaj, ale gdzie indziej.
Wierzę mu.
Dzielę się z wami ciepłą mądrością mojego ojca i kolorowym plakatem, który daje nadzieję. Was również zachęcam do ćwiczenia tej niezwykle cennej umiejętności dostrzegania rzeczy dobrych i wzmacniających, zwłaszcza teraz, kiedy wszystkim nam towarzyszą obawy o przyszłość i codzienny stres.
Wasza psycholog.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz