Bywa, że z rozpędu próbujemy „udowodnić” światu, że jesteśmy kimś, że jestesmy jacyś, że na coś zaslugujemy: wynikiem, ripostą, idealną argumentacją. Tymczasem dojrzewanie często polega na cichym przesunięciu akcentu – z potrzeby potwierdzeń na zgodę z własnymi wartościami. Nie rezygnujemy z ambicji ani z prawdy; rezygnujemy z jałowych bitew o cudzy aplauz. Kiedy widzisz, że rozmowa nie prowadzi do zrozumienia, a tylko do kolejnej rundy reakcji, możesz wybrać spokój zamiast spektaklu. To nie jest poddanie – to zarządzanie energią: robię swoje, bo to dla mnie ważne, nie po to, by ktoś przyklasnął.
Nadchodzi moment, w którym przestajesz czuć potrzebę udowadniania czegokolwiek komukolwiek. Nie dlatego, że się poddałeś, ale dlatego, że dojrzałeś.
Morgan Freeman
Dojrzałość w praktyce bywa mało efektowna. To decyzja, że miarą dnia jest zgodność z tym, co uważasz za słuszne, a nie liczba wygranych dyskusji. To gotowość, by w kluczowych sprawach mówić jasno i działać konsekwentnie, a w sprawach pobocznych… odpuścić. Milczenie też bywa komunikatem, a brak dowodu – świadomym wyborem: nie wszystko wymaga sceny, nie każdy widz jest potrzebny. Kiedy przestajesz ścigać cudzą aprobatę, robi się więcej miejsca na jakość pracy, relacji i odpoczynku. I właśnie wtedy najłatwiej zobaczyć, że to, co naprawdę wartościowe, broni się samo codzienną powtarzalnością, a nie oklaskamiz zewnatrz.
Uwaga na marginesie: ten cytat bywa masowo przypisywany Morganowi Freemanowi, ale krąży głównie w mediach społecznościowych bez wskazania pierwodruku (książki, wywiadu, filmu). Znajdziesz go w rozmaitych postach i grafikach motywacyjnych, jednak bez wiarygodnej atrybucji, więc to może być typowy internetowy aforyzm. Jednak ładny, prawda?
Wasza psycholog ❤
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz