Na pewno znasz takie osoby, które niezależnie od tego, czy chcesz, czy nie chcesz, próbują wpływać na twoje życie. To może być matka, ojciec, ciocia, babcia, sąsiadka, żona czy mąż. Z reguły nie mają złych intencji. Przecież chcą dla ciebie dobrze. Czuwają nad tobą, doradzają, przestrzegają, pilnują. Robią to wszak z troski.
W przypadku małych dzieci mówi się w takich przypadkach o rodzicach helikopterujących. Bo jak helikopter krążą nad potomstwem, aby je ochronić przed wszelkim złem i niebezpieczeństwem, ograniczając jego samodzielność i pragnienie eksplorowania świata. A w przypadku dorosłych? Jeśli nad 30-letnią dorosłą czy 50-letnią mocno dojrzałą osobą wciąż chce czuwać mamusia, tatuś lub teściowa?
O zgrozo, potrafią zamienić życie w prawdziwe piekło. Nie możesz zrobić bez ich komentarza, oceny, porady. Zajmują się tobą, jakbyś nadal miał 3-latka, przyjeżdżają bez zapowiedzi z obiadkami, przeglądają twoją szafę (czy na pewno utrzymujesz w niej porządek), potrafią bez pytania zrobić pranie lub podlać kwiatki). Czy chcesz, czy nie chcesz. Przecież to z troski. A ty masz wrażenie, że się dusisz.
Taka nadodpowiedzialność, toksyczna troska często wynika pustki, jaka panuje w życiu "opiekuna". On nie przyjmuje do wiadomości, że dzieci dorosły i nie potrzebują już przewijania i karmienia, że teraz troska o nie musi polegać na czymś innym - na szacunku wobec odrębności i nienarzucającym się wspieraniu. Jeśli helikopterujący rodzice nie zadbają w porę o to, aby mieć własne życie, czyli pasje, zainteresowania, dobry związek, znajomych czy cele, zatrują życie innym: swoim dzieciom, przyjaciołom czy partnerom. Zamęczą ich swoją bezwzględną opieką. To nie musi być rodzic. To może być koleżanka, małżonek, siostra czy znajomy, chociaż najczęściej to rodzice uzurpują sobie prawo do kierowania życiem swoich od dawna dorosłych dzieci.
Toksyczna troska nie przyjmuje do wiadomości odmowy, nie szanuje granic i nie znosi sprzeciwu. Żąda podporządkowania i poddania się opiece, nawet gdy nie chcesz i nie potrzebujesz. Daje sobie prawo do oceniania i krytykowania, nawet gdy o radę, a tym bardziej o krytykę nie prosisz. Nie ma to nic wspólnego z altruizmem, choć często się za niego przebiera, na dodatek wpędzając w poczucie winy za pomocą manipulacji. Taka rozdmuchana odpowiedzialność jest bezradną (ale i bezwzględną) próbą zapewnienia sobie życiowego celu, jakiegoś zajęcia czy ersatzu poczucia sensu.
Podopieczny staje się narzędziem do jego osiągnięcia. Jedyną metodą, aby się obronić jest stanowcze, asertywne postawienie granic. Tylko w ten sposób masz szanse uratować swoje życie przed zaanektowaniem. Masz prawo odmówić, powiedzieć: Nie, nie chcę, czy wreszcie się odizolować, jeśli inne metody okażą się nieskuteczne. I nie musisz z tego powodu czuć się winny. Masz prawo do swojego życia, możesz prowadzić je w sposób, który ci opowiada. Nawet, jesli nie podoba się to mamie, znajomym czy teściowej.
Dr Michael D. Yapko jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą rodzinnym, autorem kilkunastu książek, mieszka w w Kalifornii. Zajmuje się opracowywaniem strategicznych, ukierunkowanych na wyniki metod psychoterapii, zastosowaniami klinicznymi hipnozy i krótkoterminowymi niefarmakologicznymi metodami leczenia depresji.
Jego zdaniem (tak pisze na swojej stronie internetowej):
Terapia nie polega tylko na lepszym samopoczuciu - chodzi o bycie lepszym.
Michael D. Yapko
Jeśli interesuje cię ta tematyka, dobry psycholog Warszawa zaprasza do lektury innych postów na psychologicznym blogu, oznaczonych etykietami:
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz