Pewien mężczyzna o zachodzie słońca wybrał się na spacer brzegiem oceanu. Szedł zamyślony i w pewnym spostrzegł w oddali chłopca, który bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał do morza. Gdy podszedł bliżej zobaczył, że tym, co zbiera chłopiec, są rozgwiazdy, które fale wyrzuciły na plażę. Plaża była usłana tysiącami rozgwiazd i ciągnęła się kilometrami. Zaintrygowany mężczyzna podszedł do chłopca i zapytał:
– Dobry wieczór, Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiam się, co robisz.
– Wrzucam rozgwiazdy z powrotem do wody. Jeżeli będą tu leżeć do rana, zastanie je odpływ i wszystkie poumierają.
– Takich rozgwiazd są tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich. Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę, że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd? Nie sądzisz więc, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?
Chłopiec uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, powiedział:
- Dla tej jednej ma znaczenie!
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz