To, jak myślimy może zmienić nasze życie i poprawić jego jakość. Warto uświadomić sobie, że reagujemy nie tyle wydarzenia, które nam się przydarzają, co na to, jak je rozumiemy, jak je zinterpretujemy, co o nich pomyślimy. Niektóre nasze myśli sprzyjają dobremu samopoczuciu, inne natomiast skutkują złym nastrojem, powodują też destrukcyjne zachowania i reakcje. Warto trenować dyskutowanie ze swoimi myślami, aby uelastyczniać myślenie.
Na zdjęciu rozmowa o tym, jak zmieniać myślenie, która odbyła się w studiu "Słodki LIVE" Tomasza Słodkiego. Zapraszam do jej wysłuchania:
Identyfikacja niekonstruktywnych myśli to pierwszy krok do zmiany. Możemy w takie myśli uwierzyć lub się im poprzyglądać. Do tego zachęcam jako psycholog i terapeutka. Dlatego tak ważna jest umiejętność autorefleksji, śledzenia swojego toku myślenia, bycia obserwatorem swojego strumienia świadomości. Dobrym pomysłem jest wypisanie tych myśli na kartce, by uświadomić sobie ich treść.
Następnym krokiem jest rozbrojenie tych myśli. Jednym z bardzo przydatnych narzędzi jest tak zwana dyskusja z myślami automatycznymi (będzie o tym osobny post na tym psychologicznym blogu). Wyobraźmy sobie, że idziemy do sądu z pewną niekonstruktywna, uprzykrzającą życie myślą. Najlepiej zobaczyć to na przykładach:
SYTUACJA 1: ona się spóźniła na randkę.
Myśl: na pewno mnie lekceważy, jestem dla niej nieważny. Konsekwencje tej myśli: przykrość, obniżone poczucie wartości, chęć odwetu.
SYTUACJA 2 mam zdać egzamin na studiach lub jakiś test w pracy.
Myśl: Na pewno mi się nie uda, jestem beznadziejny. Konsekwencje tej myśli: lęk, stres, niepokój psychoruchowy.
Czy te myśli są prawdziwe? Sąd zapyta nas o dowody. Nie o emocje, nie o przeświadczenia czy domysły, ale o dowody czyli twarde, logiczne argumenty. Musimy być więc wyposażeni w takie argumenty, które obronią się przed sądem.
I znów najlepiej je wypisać:
- argumenty które wskazują, że dana myśl jest prawdziwa.
- argumenty, które wskazują na to, że dana myśl jest nieprawdziwa
Uwaga! Emocje nie są argumentami! Domysły nie są dowodami! Emocjonalne wnioskowanie to jeden z błędów poznawczych!
Sprawdzamy, co się zmieniło. Co innego mogę pomyśleć w tej sytuacji, żeby konsekwencje były inne? Szukamy konstruktywnej myśli alternatywnej, takiej, która brzmi logicznie, przekonująco dla nas samych. Na przykład:
- Po prostu spóźniła się, bo były korki
- Przygotowałem się rzetelnie do egzaminu, więc prawdopodobieństwo, że zdam, jest duże.
I warto sobie o niej pamiętać w kolejnej trudnej sytuacji.
Chcę tutaj od razu coś wyjaśnić. Nie jestem przekonana, że zawsze trzeba myśleć pozytywnie, zwłaszcza jeśli przez "pozytywnie" rozumiemy taki stereotypowy, amerykański hurraoptymizm, prezentujący uśmiech niezależnie od okoliczności. Uważam, że zarówno pesymistyczne czarnowidztwo jak i amerykański hurraoptymizm są zniekształconymi obrazami świata. Świat nie jest czarno-biały: ani tak ponury i smutny, jak widział go melancholijny Kłapouchy z bajki o Kubusiu Puchatku ani tak różowy i pozbawiony trosk, jak chce go postrzegać nieustannie pogodna i radosna Polyanna. Efekt Pollyanny, czyli tendencja do myślenia o rzeczach przyjemnych i poszukiwania tylko pozytywnych aspektów, cech w każdej sytuacji czy osobie przy jednoczesnym ignorowaniu aspektów przykrych lub nieprzyjemnych to także zniekształcenie poznawcze.
Tak więc zarówno Polyanna jak i Kłapouchy ulegają błędom poznawczym. To pewne nawyki myślowe, wywodzące się najczęściej z przekonań ukształtowanych w dzieciństwie. Mogą dotyczyć siebie samego, relacji z ludźmi czy reguł rządzących światem. Jako pierwszy zauważył je w latach 60. ubiegłego stulecia Aaron Beck, prowadząc badania, w których uczestniczyli pacjenci z depresją. Nasze umysły nie lubią zbytnio się wysilać, więc ułatwiają sobie interpretowanie rzeczywistości, idąc na skróty. Nic więc dziwnego, że zniekształcenia poznawcze charakteryzują się brakiem logiki i fałszują spostrzeganie siebie, otoczenia i innych ludzi. Są błędami w rozumowaniu, opartymi na schematach i uproszczeniach.
Choć nie lubimy o tym myśleć, to frustracja, smutek, cierpienie, ból są naturalnymi elementami życia. Nie można i nie warto udawać, że ich nie ma. Co nie znaczy, że należy się w nich pławić. Chodzi raczej o uznanie, że są, bo tylko w ten sposób możemy się nauczyć konstruktywnie z nimi radzić.
Wasza psycholog :)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz