Na pewno natknęliście się na te słowa krążące od kilku lat po internecie. Z pewnością niejedna osoba zaglądająca na mojego psychologicznego bloga może je odnieść do swojej historii. Ten przejmujący obraz mówi o prawie do zachowania granic i prawie do intymności po doświadczeniu opuszczenia przez kogoś, kto wydawał się być bliski i ważny. Ktoś, kto zniknął w najtrudniejszym momencie, nie ma potem prawa do usłyszenia naszej historii: do szczegółów bólu, do kroniki przetrwania. To nie jest zaproszenie do chowania się przed światem, tylko przypomnienie o szacunku do siebie, granicach i decyzyjności: to ty wybierasz, komu i ile opowiadasz o swojej drodze na brzeg.
Długo zastanawiałam się, dlaczego ten krótki tekst tak bardzo mnie porusza. W końcu to tylko kilka zdań, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak jeden z tych viralowych cytatów krążących po sieci. Ale coś w nim rezonuje z głębokim, ludzkim doświadczeniem, a może nawet z traumą.
Jeśli ktoś zostawił cię na środku oceanu, to nie ma prawa wiedzieć, co zrobiły ci rekiny, jak poradziłeś sobie z falami i w jaki sposób udało ci się dotrzeć na brzeg.
(z czeluści internetu)*
To historia o tym, jak w najtrudniejszych momentach zostajesz sam. W tym oceanie, który może być symbolem życia, z jego spokojem i burzami, pojawiają się rekiny. To nie tylko inni ludzie, którzy mogą chcieć cię skrzywdzić. To także twoje własne lęki, wątpliwości, brak wiary w siebie, które atakują cię, gdy jesteś najbardziej bezbronny.
Jak poradziłeś sobie z falami? Przetrwałeś. To twoja siła, twoja rezyliencja. A w jaki sposób dotarłeś na brzeg? To twoja historia, twoja własna droga, którą przeszedłeś sam. Bez wsparcia. I właśnie dlatego nikt, kto cię opuścił, nie ma prawa wiedzieć. Bo to nie jest ich historia, to jest twoja lekcja, twój ból i twoje zwycięstwo.
Ten cytat uczy nas ważnej rzeczy: o niektórych historiach nie musimy opowiadać tym, którzy nie byli w stanie nas wesprzeć. Twoje rany, twoje wysiłki, twoje triumfy to prywatna przestrzeń, która powinna być chroniona. Nie musisz się tłumaczyć, nie musisz się żalić. Twoja wartość i twoje przetrwanie nie zależą od uznania tych, którzy cię porzucili. Ucz się stawiać granice i pamiętaj, że twoja historia to kapitał, który należy do ciebie. Opowiadaj ją tylko tym, którzy zasłużyli na to, by ją usłyszeć.
Najbardziej wspierające bywa dzielenie się z tymi, którzy byli przy tobie podczas sztormu albo są konsekwentnie obecni teraz. To naturalne, że oni wiedzą więcej. Pamiętaj, że twoja narracja ma prawo być selektywna: tyle treści, ile służy relacji i twojemu dobrostanowi i ani kropli więcej. Nie masz takiego obowiązku, choc oczywiście, masz taką możliwość. To zależy od ciebie. Jeśli zdecydujesz się dzielić swoim doswiadczeniem, podrzucam pytania pomocnicze:
- Po co miałabym / miałbym o tym opowiedzieć właśnie tej osobie?
- Co to wniesie dla mnie i dla brżlacji z tym kimś?
- Ile chcę ujawnić, żeby czuć się bezpiecznie jutro, a nie tylko dziś?
I wreszcie najważniejsze pytanie. Kim jest osoba, która wyszła z oceanu? Czego się nauczyła? Co straciła? Co zyskała?
Wasza psycholog ❤
* Nie znalazłam wiarygodnego autora ani źródła (książki, wywiadu, artykułu). Cytat krąży głównie w mediach społecznościowych w różnych wersjach językowych, ale bez wskazania twórcy. Jego korzenie są jednak prawdopodobnie zakorzenione w terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach i psychologii narracyjnej, które skupiają się na zasobach i sile jednostki, a nie na analizowaniu ran zadanych przez innych. To esencja myślenia: Nie ważne, co cię zraniło. Ważne, jak się z tym zmierzyłeś i co zbudowałeś pomimo tego.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz