Fromm przypomina, że pożądanie samo w sobie nie tworzy bliskości. Zmienia się dopiero wtedy, gdy spotyka dojrzałą postawę: równość, wzajemny szacunek, ciekawość drugiego człowieka zamiast „kupowania” uwagi czy gry w dominację. W takiej konfiguracji pragnienie staje się językiem więzi, nie jej substytutem. Zamiast udowadniać wartość, potwierdza relację; zamiast przykrywać brak, wypływa z sytości bycia razem.
U twórczej osoby, która jest zdolna budować relacje z drugim człowiekiem nie w kategoriach „kupna” czy podboju i porażki, lecz równości i wzajemnego szacunku, pożądanie seksualne jest wyrazem spełnienia i miłości.
Erich Fromm, Miłość, płeć i matriarchat
To przesunięcie zaczyna się od prostego pytania: czy w tej relacji widzę partnerkę/partnera jako osobę, czy jako funkcję moich potrzeb? Jeśli to pierwsze, łatwiej o zgodę na tempo, granice i rozmowę, także wtedy, gdy uczymy się siebie na nowo. Uważna obecność, równa wymiana i otwartość na perspektywę drugiej strony sprawiają, że cielesność nie jest targiem ani polem rywalizacji, tylko naturalnym skutkiem bliskości. Pożądanie nie „naprawia” relacji; ono rozkwita, kiedy relacja jest wystarczająco bezpieczna. A bezpieczeństwo buduje codzienna praktyka: mówienie prawdy o swoich potrzebach, szacunek dla granic, gotowość, by słyszeć „tak” i „nie”, i cicha radość z tego, że obok jest ktoś równy - nie przeciwnik ani trofeum, tylko współautor. Wtedy pragnienie staje się wyrazem spełnienia, a nie próbą wypełnienia pustki.
Wasza psycholog ❤
| ||||











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz