Nie na wszystko mamy wpływ, ale mamy wpływ na sposób, w jaki odnosimy się do własnego losu. Pisałam o tym w mojej książce "Dlaczego mnie to spotyka. Zmień swoje myślenie i daj sobie szansę na szczęście", pamiętacie?. Wyrozumiałość nie oznacza tutaj pobłażania sobie ani rezygnacji. To spokojne uznanie faktów, bez karania się za to, czego nie da się cofnąć ani przyspieszyć. Kiedy tak patrzymy na swoje doświadczenia, przestajemy czuć się jedynie ofiarami okoliczności. Zyskujemy przewagę świadomości: widzimy, co jest poza naszą kontrolą, a co już teraz możemy zrobić, choćby małe rzeczy — zmienić tempo, dopytać, poprosić o wsparcie, postawić granicę, odpocząć.
Jeśli nawet na los swój człowiek może nie mieć wpływu, to przynajmniej może mu wyrozumiałość okazać, dzięki czemu z ofiary staje się ofiarodawcą, bo zyskuje przewagę własnej świadomości nad własnym życiem, i to jest najcenniejsze jego zwycięstwo.
Wiesław Myśliwski
Taka wyrozumiałość przekłada się na gesty „ofiarodawcy”: dajemy sobie uważność zamiast surowego osądu, czas na dojście do siebie zamiast przymusu natychmiastowej formy, sens zamiast rozpamiętywania. Dzięki temu codzienność mniej nas „toczy”, a bardziej staje się terenem wyborów. Zamiast walczyć z tym, co niezmienne, inwestujemy energię w to, co realne: w jeden telefon, który porządkuje sprawy; w jedno zdanie, które stawia granicę; w jedną czynność, która przywraca rytm.
Jeśli więc dziś czujesz, że życie pędzi szybciej niż Twoja gotowość, spróbuj dać sobie odrobinę tej wyrozumiałości. Nazwij to, na co nie masz wpływu. Zauważ, na co masz. Wybierz najmniejszy możliwy krok w stronę porządku. W tym przesunięciu — od samooskarżenia do świadomej obecności — zaczyna się zwycięstwo, o którym pisze Myśliwski: nie nad losem, lecz nad bezradnością wobec niego.
Wasza psycholog ❤
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz