W piątek mija 78 rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, stanowiącego symbol Zagłady, ludobójstwa i niepojętego, nieludzkiego okrucieństwa. W dniu 27 stycznia 1945 roku żołnierze 60. armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego otworzyli bramy obozu. W obozie macierzystym, Birkenau i Monowitz wyzwolenia doczekało około 7 tysięcy więźniów. W obozie macierzystym i w Birkenau żołnierze radzieccy znaleźli również około 600 zwłok więźniów, zastrzelonych przez esesmanów w trakcie wycofywania się z Auschwitz, a także zmarłych z wycieńczenia.
Kilka lat wcześniej Marian Turski, były więzień KL Auschwitz, podczas uroczystości okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu apelował: Nie bądźcie obojętni! Przywołał słowa prezydenta Austrii Alexandra Van der Bellena „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen”. Auschwitz nie spadło z nieba.
Viktor Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta, więzień obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz, w swojej książce „Człowiek w poszukiwaniu sensu” zawarł poruszające słowa:
My, którzy żyliśmy w obozach koncentracyjnych, pamiętamy ludzi, którzy chodzili po barakach, pocieszając innych, oddając ostatni kawałek chleba. Być może było ich niewielu, ale są oni wystarczającym dowodem na to, że człowiekowi można zabrać wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy: ostatniej z ludzkich wolności - wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach, wyboru swojej drogi.
Viktor Frankl
Mamy wybór. Możemy być tymi, którzy zaprotestują przeciwko złu lub pozostać obojętni. Nasze słowa, postawy, uczynki i zaniechania mogą przyczynić się do tego, aby Auschwitz nigdy się nie powtórzyło lub spowodować, że tę przerażającą lekcję będziemy przerabiać wciąż od nowa. Mamy moc podjęcia tej decyzji. Każdy z nas.
Warto przyjrzeć się bliżej psychologicznym mechanizmom odpowiadającym za bierność w obliczu zła i posłuszeństwo wobec autorytetów, które do zła i okrucieństwa nakłaniają. Warto też zrozumieć, co kieruje osobami, które przełamują te mechanizmy i nie milczą gdy dzieje się zło. Kim są nieobojętni?
Poniżej przedstawiam fragment mojego artykułu, stanowiącego rozwinięcie treści wystąpienia otwierającego XII Ogólnopolską Konferencję Auschwitz i Holokaust na tle zbrodni ludobójstwa w XX wieku zorganizowaną pod hasłem "Odpowiedzialność biernych" przez Fundację na Rzecz Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży, Oświęcimski Instytut Praw Człowieka, Fundację Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau we współpracy m.in z Fundacją im. Róży Luksemburg, Instytutem Historii UP w Krakowie, Katedrą UNESCO ds. Edukacji o Holokauście UJ, Instytutem Prawa i Administracji WSB w Poznaniu, która obyła się w Oświęcimiu w czerwcu 2021 roku.
Artykuł ukazał się w publikacji pokonferencyjnej, możecie go pobrać stąd (klik->)
(...) Jeśli chodzi o przewidywanie zachowań ludzkich, zdaniem niektórych naukowców, sytuacje są znacznie bardziej istotne niż indywidualne usposobienie czy cechy charakteru jednostki89. Jednak badacze postanowili przyjrzeć się cechom osobowości osób, które pomogły innym ludziom w prawdziwej, nielaboratoryjnej sytuacji. Zbadano cechy osób, które okazały pomoc Żydom podczas Holokaustu. Choć z oczywistych względów podjęcie działania wymagało wówczas odwagi fizycznej, niezbędna była również odwaga moralna, aby pomagać, gdy wszyscy wokół byli bezczynni.
Okazało się, że ludzie ryzykujący własnym życiem i bezpieczeństwem, pod wieloma względami różnili się od tych, którzy tego nie robili. Osoby te charakteryzowały się wyższymi wynikami w wymiarach niezależności i postrzeganej kontroli. Wskazuje to na ich gotowość do trwania przy własnych przekonaniach nawet w sytuacjach wymagających sprzeciwu oraz na silniejsze poczucie, że wydarzenia w ich życiu zależą od ich osobistych wyborów i wysiłków. Dysponowały także cechami związanymi z troską o innych: altruizmem, empatią i odpowiedzialnością społeczną. Co ciekawe, mieli też wyższe wskaźniki w skali podejmowania ryzyka, co oznacza, że czuli się komfortowo w sytuacjach, w których pojawiało się zagrożenie. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie te cechy powodowały, że odczuwali współczucie i potrzebę podjęcia działań, nawet w sytuacjach związanych z poniesieniem dużego osobistego ryzyka.
Znaczenie czynnika empatii podkreślają także inni badacze. Reakcja empatyczna pojawiająca się u świadków jakiegoś dramatycznego czy krytycznego zdarzenia oznacza zdolność do emocjonalnego reagowania na emocje innego człowieka, współodczuwanie z jego cierpieniem, smutkiem, bólem (empatia emocjonalna) oraz umiejętność przyjęcia jego perspektywy, spojrzenie na świat jego oczami (empatia poznawcza).
Dla zrozumienia zachowań w czasie Holokaustu szczególnie ważne wydaje się zrozumienie empatii emocjonalnej, na którą składają się empatyczna troska (współodczuwanie cierpienia) i osobisty dystres (dyskomfort i lęk odczuwane na widok cierpienia innego człowieka). Współczesne neurofizjologiczne badania empatii wskazują na specyficzne okolice mózgu, które aktywizują się na widok czyjegoś bólu fizycznego. Świadomość cierpienia innego człowieka aktywizuje więc te same okolice mózgu, które aktywizują się w sytuacji odczuwania własnego bólu fizycznego. Empatia sprawia, że cudze ciernienie boli.
Jak wykazano w badaniach, niesamowicie istotnym czynnikiem wpływającym na to, czy ludzie pomogą innym czy nie, jest wychowanie. Jednym z najsilniejszych predyktorów tego, czy ktoś zdecyduje się udzielić pomocy ofiarom podczas ludobójstwa w Rwandzie, było posiadanie rodziców, którzy pomagali innym, dostarczając wzorców odwagi moralnej. Ponad połowa osób, które uratowały przynajmniej jedną osobę, miała rodziców lub dziadków, którzy robili to w czasie poprzednich prześladowań w tym kraju. Jedna z osób, które odmówiły kontynuowania podawania wstrząsów elektrycznych w eksperymencie Milgrama (klik ->) (doszła do 210 V), powiedziała badaczom wprost, że nie chciała być odpowiedzialna za jakąkolwiek wyrządzoną badanemu krzywdę. Co ciekawe, dorastając w hitlerowskich Niemczech była wystawiona na nazistowską propagandę. Zapytana, czy mogło to mieć wpływ na jej zachowanie podczas eksperymentu, stwierdziła: Być może widzieliśmy zbyt wiele cierpienia.
Jedną z ważniejszych cech moralnych buntowników jest ich względnie niska dbałość o to, by nie wyróżniać się w tłumie oraz brak obaw przed głośnym wyrażaniem swoich wartości i przekonań. Nieposłuszni nonkonformiści wykazują odwagę moralną i nie obawiając się zaryzykować etykietowania i przypisania roli społecznej dziwaka, wioskowego głupka czy outsidera, przełamują strach i sprzeciwiają się autorytetom i naciskom grupy. To oni, zwyczajni szarzy ludzie, dają swoją postawą nadzieję, że sytuacja może się zmienić, gdy grupa dostosuje się do nich, a normy grupowe i mentalność ulegną przemianie.
Okazuje się, że jeśli tylko wystarczająco wiele osób zdecyduje się zostać moralnymi buntownikami, są oni w stanie zmienić zasady obowiązujące w grupie czy społeczności na takie, w których ceniona jest odwaga moralna i działanie zamiast milczenia i bierności. Zmiana społeczna na dużą skalę wcale nie wymaga zatem wsparcia większości. Do osiągnięcia punktu krytycznego, który doprowadzi do przyjęcia nowej normy, wystarczy, że opowie się za nią 25% członków danej grupy. Mała, ale głośna i otwarcie wyrażająca swoje stanowisko mniejszość, która postanawia nie milczeć w kwestiach mających znaczenie, ma moc sprawienia, że zmieni się postrzeganie tego, co właściwe i społecznie oczekiwane.
Marian Turski podczas uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz mówił:
Jedenaste przykazanie: Nie bądź obojętny, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was, jak na waszych potomków, „jakiś Auschwitz”, nagle spadnie z nieba.
Kluczowa w podjęciu działania i wyrażeniu sprzeciwu wobec zła wydaje zatem odwaga moralna pozwalająca na przełamanie powstrzymującego działanie strachu, który prowadzi do milczenia, obojętności i bierności.
Odwaga to nie brak strachu. To uznanie, że jest coś ważniejszego niż strach.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz