Porównywanie się wydaje się naturalne: wystarczy rzut oka na cudzy wynik, zdjęcie, tempo kariery i już wiemy, „gdzie jesteśmy”. Problem w tym, że cudza miara z reguły nie pasuje do naszego życia. Kiedy mierzysz się tym, co z zewnątrz, rośnie napięcie, maleje sprawczość, a energia ucieka w ocenianie. Ulga zaczyna się tam, gdzie wracasz do swojej trasy: do własnych wartości, realiów i tempa, które naprawdę uniesiesz.
Akceptacja tego faktu nie jest rezygnacją z ambicji. To raczej zmiana kierunku uwagi: zamiast śledzić cudze tabele, zadajesz sobie kilka prostych pytań w ciągu dnia. Co jest dla mnie ważne teraz? Po czym poznam, że dziś poszłam krok dalej (nawet jeśli nikt tego nie zobaczy?). Gdy odpowiedzi są twoje, a nie zapożyczone, decyzje stają się spokojniejsze: mniej w nich pośpiechu, mniej „muszę nadgonić”, więcej konsekwentnych kroków, które naprawdę karmią.
Całe psychiczne cierpienie wynika z porównywania. Kiedy zaakceptujemy odrębność naszej drogi, nie ma możliwości porównania; znajdujemy się w egzystencjalnym świecie, gdzie wszystko po prostu istnieje.
R. A. Johnson
W codzienności oznacza to także selekcję bodźców. Jeśli wiesz, że porównania odpalają się po scrollowaniu, wyznaczasz godzinę bez telefonu. Jeśli łapiesz się na myśleniu, że oni już coś tam zrobili, osiagneli, przypominasz sobie, co było twoim punktem startu i jaki jest następny sensowny ruch. Zamiast pytać „czy jestem lepsza od innych?”, pytasz „czy jestem bliżej tego, co dla mnie ważne?”. To mała różnica w zdaniu, a duża w samopoczuciu.
Najważniejsze, że kiedy porównania ucichną, pojawi się przestrzeń na wdzięczność i ciekawość. Możesz ucieszyć się tym, co działa, i uczciwie zobaczyć to, co wymaga troski — bez wstydu i bez dramatu. Twoja droga nie musi wyglądać „jak trzeba”, żeby była wartościowa. Wystarczy, że jest twoja i że idziesz nią w tempie, które da się utrzymać jutro, a nie tylko dziś. Wtedy psychiczne cierpienie płynące z porównań traci paliwo, a ty odzyskujesz uwagę, z której powstaje najprostszy postęp: jeden mały krok, potem następny.
Wasza psycholog ❤
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz